Budzę się przytulona do osoby. Uśmiecham się lekko i wtulam się głębiej. Osoba jest ciepła, słyszę jego lekki oddech i ciche chrapanie. Otwieram oczy i spoglądam w bok. Widzę Louis'a i prawie krzyczę. Cofam się. Przytulałam się z jednym najbardziej poszukiwaną osobą w Anglii. Siadam i rozglądam się dookoła. Słońca nadal jeszcze nie wzeszło. Spoglądam na budzik obok jego łóżka i widzę, że jest 5:48. Jestem zmęczona, ale nie chcę zasypiać ponownie, bo zaczęłabym przytulać się z Louis'em ponownie. Ziewam i przeciągam się. Louis obraca się, więc zatrzymuję się. Rozglądam się ponownie po pokoju i splatam swoje czerwone włosy. Na prawdę ich nie lubię. Niebieskie były super. Były fantastyczne! Jestem na prawdę znudzona, więc decyduję się na ruch. Po woli ściągam lewą nogę z jego ciała. Nie chcę go obudzić ze mną obok niego, więc szybko ściągam lewą nogę. Biorę małe ruchy, by być ostrożną i nie obudzić dużego, złego wilka, którym jest Louis Fałszywy Tomlinson. Wychodzę i podchodzę do jego garderoby. Otwieram pierwsze drzwi i widzę bieliznę, ale nie chłopaków. To ma kilka kolorów jakby tęcza zwymiotowała na bieliznę, ale są tu jeszcze jakieś czarne klapki. Trzyma damską bieliznę? To jest wstrętne. Zamykam szufladę i otwieram następną. Widzę staniki. Miseczki były cholernie ogromne. Jak rozmiar D. Jedni mają mniejsze jak A lub B. Jęczę. On ma całe szuflady zawalone damskimi ubraniami? Mam nadzieję, że nie. Otwieram następna szafkę i widzę gromadę dobrze ułożonych i samo przyczepnych się kartek. Biorę jedną i zaczynam czytać.
Spędziłam wspaniały czas ostatniej nocy. Nie mogę się doczekać by zrobić to ponownie. Zadzwoń do mnie czasami. X.O Sarah.
Zostawiła ślad ust na kartce w kolorze czerwonym. Odkładam ją i biorę kolejną.
Najlepszy seks w moim życiu. Ty doskonale wiesz jak zadowolić dziewczynę:) Zadzwoń do mnie.
Moje usta unoszą się w obrzydzeniu. To jest na prawdę obrzydliwe. Odkładam karteczkę i zamykam szufladę. Zaglądam do ostatniej i widzę kondomy. Zamykam ją szybko i kieruję się do jego małego stolika. Widzę laptopa i telefon Louis'a. Włączam telefon i widzę, że ma na tapecie swój mugshot*. Na jego mugshot uśmiecha się głupawo jakby wiedział, że nie będzie tu długo. Przekręcam oczami i biorę jego telefon. Zostanie on wyłączony do 30 minut. Podchodzę do ilości zdjęć na jego małym stoliku. Podnoszę jedno i widzę młodego chłopaka i dziewczynę. Chłopak nie miał tatuaży i kolczyków, i wygląda na szczęśliwego, i niedbałego.
Dziewczyna jest na prawdę śliczna z brązowymi włosami i oczami.
Przyglądam się zdjęciu i stwierdzam, że to ten
Louis!
Moje oczy poszerzają się.
Jak z niewinnego chłopaka zmienił się w zimnokrwistego zabójce?
Odkładam zdjęcie i biorę inne. Widnieje na nim 5 dziewczyn
( dwie z nich się nie urodziły
). Uśmiecham się gdy spoglądam na każdą z dziewczyn.
Odkładam to i sięgam po kolejne.
- Co tu robisz
?-
Ochrypły głos pyta za mną.
Upuszczam zdjęcie za nim się odwracam. Louis stoi tam i spogląda na mnie z góry.
Mam 5'5 wzrostu, a on 5'9.
*
- Ja..um..tylko..erm..- nie wiem co powiedzieć.
Czuję, że chce mnie ukarać. Jeśli skłamię zostanę ukarana, jeśli powiem prawdę też zostanę ukarana.
- Ty,um,tylko,erm
?- pyta z uniesioną brwią.
Spuszczam w dół głowę zawstydzona.
- Grzebałam w twoich rzeczach.-mamroczę.
- co to było?- pata, ale wiem, że słyszał.
- grzebałam w twoich rzeczach- powtarzam trochę głośniej.
- co?- pyta ponownie.
Spoglądam na niego.
- grzebałam w twoich rzeczach- mówię prawie krzycząc.
Uśmiecha się głupio.
- Jak myślisz jak powinna wyglądać twoja kara
?- pyta.
- myślę, że pozwolenie mi odejść będzie najgorszą karą. - mówię.
Jego uśmiech się poszerza o ile to w ogóle możliwe. Podchodzi do szafy i słyszę jak coś włącza.
Wraca z ręką za plecami.
Nie boję się, chcę zobaczyć co ma za plecami. Cofam się po woli, a on do mnie podchodzi z łobuzerskim uśmiechem.
Uderzam plecami o ścianę, a Louis jest 2 metry ode mnie.
Zaczynam iść w prawo. Myślę, że ludzie czekający tutaj, aby człowiek podszedł do nich są..głupi.
Próbuję myśleć lepszym światem, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Śmieje się i po prostu podchodzi do mnie. Łapie mnie za ramię jedną ręką, a drugą nadal ma za plecami.
- Ciekawa co mam w ręku, huh
?- pyta.
- wolałabym lepiej tegi nie wiedzeć- mój głos drży.
- chcę, abyś spotkała się z moim 1.000.000 voltowym paralizatorem- mówi.
- nie zabije mnie?- pytam ze łzami w oczach.
Uśmiecha się łobuzersko.
- tylko, jeśli wejdzie w kontakt z sercem.- mówi, a łzy opuściły mojr oczy kiedy pokazał mi paralizator.
- p..proszę, nie rób mi tego.- błagam. szloch wydobył się z moich ust.
Louis patrzy na mnie i uśmiecha się głupio.
- byłaś niegrzeczną dziewczynką. Niegrzeczne dziewczynki muszą dostać karę.- mówi i włącza urządzenie.
Przykłada je do mojej prawej nogi. Strzela i to idzie w kontakt z moją skórą.
Krzyczę z bólu, ponieważ milion voltów idzie przez moją nogę do góry.
- przestań
!- krzyczę czując, że nie wytrzymam. Próbuję ruszyć moją ręką, aby odciągnąć metalowy przedmiot od nogi, ale moje mięśnie odmawiają posłuszeństwa.
- przestań! proszę
! proszę! przysięgam, że niie zrobię tego poniwnie
!- krzyczę w cierpieniu. Szloch wydobył się z moich ust gdy on nie przestaje.
Czuję jakby robił mi to przez godzinę, ale minęła dopiero minuta.
Przestaje i spogląda w dół na podłogę. Nie opchodzi mnie to, że płaczę stojąc na przeciwko niego.
Kładę rękę na swojej nodze i czuję mały punkt. syczę i rozieram go. Nie mogę przestać płakać.
Co ja takiegi w życiu zrobiłam, że to dostałam?
Zawsze jem warzywa, odrabiam prace domowe, zmywam naczynia, robię to co rodzice mi każą. Wszystko czego mogę się spodziewać.
Zamykam oczy i myślę o mamie. Powoli, mam na myśli, bardzo powoli przestaję płakać.
Szlochy wydostają się z moich ust. Ból powoduje, że idzie do mojego serca.
Spoglądam do góry na Louisa z łzami na twarzy.
Spogląda na mnie z uśnieszkiem.
- podobała ci się kara?- pyta.
Tak mocno jak śmierć mojej mamy. Piorunuję go spojrzeniem.
Unosi jedną brew i włącza ponownie urządzenie. Spoglądam na nogę.
Zamykam oczy i mdleje.
**
Budzę się z bólem nogi. Spoglądam na nią i łzy zbierają się w moich oczach.
Słyszę jak drzwi się otwierają i widzę czuprynę na wysokich obcasach. Spoglądam w górę i widzę punk dziewczynę.
Ma różowe z niebieskimi końcówkami włosy. Tatuaże rozciągają się po całym jej ciele i szyi.
Ma tylko dwa kolczyki, w nosie i w brwi.
Ma na sobie dużo makijażu. Nie podoba mi się to.
- nie wyglądasz za dobrze.- mówi.
- to się dzieje kiedy zostajesz porażona..- odpowiadam, a mój głos się łamie. Śmieje się i podchodzi do mnie.
Nie cofam się i się nie boję.
Może trochę, ale milion voltów w tobie zmieni cię.
Bierze moje ramię swoimi perfekcyjnie umalowanymi dłońmi i podnisi mnie.
Ma zaskakująco silne ramiona.
- dam ci jakieś ubrania.- mówi, a ja kiwam tylko głową.- i makijażu- dodaje. Spoglądam do góry na nią.
- nie chcę się malować- protestuje.
- mogę powiedzieć- mówi.
- mogę spytać o twoje imię?- pytam.
- Perrie.- odpowiada.
- Briana..- wyprowadza mnie z pokoju i wprowadza do łazienki.
- weź prysznic- rozkazuje i wychodzi.
Rozbieram się i puszczam wodę.
Nie zwracam uwagi na to czy jest zimna czy gorąca. wchodzę pod gorącą wodę.
Od razu powoduje, że moje ciało się czerwieni. Moja noga boli jak diabli kidy nią ruszam, więc próbuję nią nie ruszać.
Biorę szampon i nakładam go na włosy żałując, że nie spojrzałam na niego wcześniej.
- fałsz, fałsz, fałsz- szepczę i biorę
Axe i wcieram go we włosy. Stoją przez chwilę nie pozwalając dostać się mu do oczu.
Spłukuje go i biorę mydło.
Czyszczę swoje ciało, a później zamykam oczy i myję twarz.
Stoję pod wodą nie robiąc nic. Nie myślę, nie śpiewam i cokolwiek innego.
Po prostu stoję.
Decyduję, że jesten już tu zbyt długo i wyłączam wodę.
Wychodzę i biorę ręcznik.
Suszę swoje ciało i włosy. Spoglądam na ubrania, które mi zostawiła.
Są zbyt małe jak dla mnie, ale lepsze od poprzednich.
Ubieram się i spoglądam na siebie w lustrze krzywiąc się.
Nie potrzebuję nic więcej niż spodni i za dużej bluzy. wrzucam swoje ubrania do kosza na pranie i wychidzę osłupiała.
Widzę Perrie opierającą się ościanę.
Spogląda na mnie i odpycha się od niej.
- wyglądasz hot
!- woła.
- dzięki.- mówię bezbarwnie, ale moje poluczki robią się czerwone.
Bierze mnie ponownie za ramię i prowadzi do innego pokoju.
Po pokoju walają się damskie i męskie ubrania, a na lampie wisi stanik. Chichoczę, a
Perrie się rumieni i ściąga go.
- przepraszam za to- mówi, a ja tylko się śmieje.
Podchodzi do toaletki i mówi, abym siadła. Podchodzę i siadam na krześle.
Wyciąga maskare, eyeliner, błyszczyk, puder i wiele innych rzeczy, których nazw nir znam.
- dlaczego to robisz?- pytam.
- poprostu.- odpowiada i zaczyna robić cokolwiek robiła.
**
- skończyłaś?- skowyczę. trąca mnie lekko.
- jeśli przestaniesz dyskutować- mówi. kiwam głową, a ona ponownie mnie trąca.
Nakłada błyszczyk na moje usta i się cofa.
- gototowe
!- mówi podniecona i podaje mi lusterko.
Spoglądam na siebie i opuszczam je. Perrie podskakuje i krzyczy.
Schylam się i podnoszę lusterko i patrze w nie, a ono ponownie upada.
Dziewczna, którą widze nie jest mną.
- jak to zrobiłaś?- pytam. śmieje się.
- makijaż działa cuda- odpowiada. kiwam głową i spoglądam na siebie w dużym lustrze. nie rozumiem jak mogę wyglądać tak dobrze. jeśli makijaż potrafi to, to zastanawiam się co jeszcze może zrobić.
- to dlaczego to zrobiłaś ponownie?- pytam.
- mam przeczucie, że nie lubisz nosić krótkich ubrań, więc zabieram cię na zakupy- mówi.
- więc muszę mieć makijaż, aby iść na zakupy
?- pytam.
- to żeby ludzie cię nie poznali - kiwam głową.- ale w przypadku jak ktoś na ciebie spojrzy, nakładasz okulary.- mówi z udawanym podnieceniem. śmieje się,
a ona podaje mi okulary. zakładam je i spiglądam na siebie ponownie w lustrze. uśmiecham się do siebie, ale po chwili przestaje.
- jesteś gotowa, aby iść
?
* nie wiem jak przeliczyć ten ich wzrost
:/
heej! puszę ten rozdział na telefonie. mam już jeden rozdział przetłumaczony do przodu, więc mam nadzieję, że gdzieś we wtorek powinien być rozdział 5. dozo
czytasz = komentujesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz