Strona Główna

Get your dropdown menu: profilki

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 3

- Jak myślicie chłopacy, Briana nadal jest w wiadomościach?- chłopak, który był wcześniej w piwnicy pyta.
- Nie wydaję mi się, Harry.- chłopak uczesany na jeża odpowiada. To imię tego chłopak, to Harry. Wygląda jak Harry.
- Zobaczmy.- mówi Louis. Wyłączya powtórkę i przełącza kanał.

" Policja nadal szuka Briany Baker. Ostatnio widziano ją ubraną w różowy podkoszulek, niebieskie jeansy i bojowe buty. Ma na sobie również skórzaną bransoletkę z symbolem muzyki na niej. Ma 4 kolory włosów, niebieskie oczy i proste zęby. Szef, Rick Baker oferuje 15, 000 dolarów nagrody dla każdego za informacje. Tutaj jest video z jej porwania. "

Mówi mężczyzna i pokazuje video ze mną i Louis'em. Oglądam jak uderza i znowu mnie uderza. Jak przystawia nóż. Nie mogę oglądać tego ani razu więcej.  Video kończy się i pokazują reklamy.
- Jest źle, bardzo źle.- mówi Harry. Tak, źle dla nich, lepiej dla mnie. Spoglądam w dół i próbuję zakryć uśmiech, który pojawia się na mojej twarzy.
- W zasadzie, to planowałem to.- słyszę Louis'a spokojny głos. Spoglądam w górę. On spogląda na zegarek. Spoglądam i ja i widzę, że jest  19. Louis wstaje i wychodzi z pokoju. - Zayn, chodź.- mówi, a chłopak uczesany na jeża wstaje. Wychodzi i  mogę usłyszeć jak rozmawiają, ale nie mogę zrozumieć co mówią. Louis wraca do pokoju kilka minut później niż Zayn. Spoglądam na niego.
- Co?- sapie.
- Nic.- szepczę i spoglądam gdzie indziej. Nie musi myśleć o tym. Dang. Zaczynają rozmowę ponownie, a ja zastanawiam się co bym robiła gdybym teraz tutaj nie była. Jest 19, więc prawdopodobnie powinnam słuchać muzyki i przeglądać Tumblr'a. Może przeczytam supernaturalne fan fiction. Kocham Jensen Ackles. ♥ Jest bae. Jest po prostu słodki, zwłaszcza kiedy płacze. Jest to złe jeśli pociągają mnie chłopaki, którzy płaczą? A nie tym paśmie SpongeBob Kanciastoporty, ale jak łzy spływają po twarzy typu rzeczy. Jak ja się z tego, co bym robiła, gdybym była w domu do spongebob'a?
- Briana!- ktoś krzyczy moje imię. Piszczę i podskakuję.
- Co?- pytam. Śmieje się ze mnie. Czuję jak rumieńce pojawiają się na moich policzkach.
- Chodź.- mówi Louis i ciągnie mnie za ramię, brutalnie. Złapał moje ramię w tak mocnym uścisku, że aż boli.
- Ał!- krzyczę. Spogląda na mnie przez sekundę bez emocji i odwraca się  z powrotem. Rozluźnia uścisk.- Dzięki.- mówię. Warczy, w zasadzie fałszuje warknięcie.
- Przestań być taka miła- mówi.
- A jaka chciałbyś, abym była? Nieuprzejma?- chcę powiedzieć, ale trzymam język za zębami.
- Przepraszam.- szepczę. Stęka.
- Co ja kurwa powiedziałem? Nie ważne.- mówi i ciągnie mnie  po schodach na górę do pokoju. Moje oczy poszerzają się.
- D.. Dlaczego i-idziemy do pokoju?- jąkam się. Śmieje się. Otwiera drzwi i zostawia je otwarte. Przykuca przy torbie, a ja go obserwuję. Wyciąga z niego pudełko, a ja spoglądam na nie. Wygląda jak pudełko do..- N-nie!- mówię i cofam się.- Proszę!- błagam.- Proszę, nie!- bronię się. Uśmiecha się głupio i otwiera pudełko. Czuję łzy w moich oczach. Włosy to jedyna rzecz, że ludzie mogą powiedzieć, że to.. ja!- proszę, nie farbuj moich włosów!- Błagam jeszcze raz i jeszcze raz. Wyciąga z pudełka barwnik i nie może być gorzej. Czerwony. Nienawidzę koloru czerwonego. Czerwona jest krew, a jeśli nie zauważyliście, nienawidzę krwi! Zaciskam swoje oczy mocno. Może jeśli zacisnę oczy dość mocno może to odejdzie? Chcę być w domu przy moim laptopie, oglądać Netfix, pić gorącą czekoladę z ładnym, dużym kocem owiniętym na moi  ciele. Dobrze czuję ciepło bijące od koca na moim ramieniu. Otwieram oczy i spoglądam na ramie. Jest czymś okryty, ale to nie wygląda na koc. Biorę ręcznik i odrzucam go, a Louis patrzy na mnie wyraźnie zirytowany moim dziecinnym zachowaniem.
- Połóż go z powrotem!- żąda. Przyciągam ramię do piersi i spoglądam gdzie indziej.- Połóż to z powrotem!-w jego głosie pojawił się ślad gniewu, który mnie wystraszył, ale nadal zostałam przy swoim.- Połóż to, teraz!- wybuchnął aż podskoczyłam. To spowodowało, że słucham wszystkiego, co mówi. Brzmiało to jakby nie było zabawne. Przełykam ślinę i wkładam to z powrotem. Nakłada rękawice z tworzyw sztucznych.
- Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli ja to zrobię?- szepczę. Nie chcę, aby mnie dotykał kolejny szalony. Spogląda na mnie. Myślę, aby zapomnieć o tym, ale bardzo zależy mi na swoich włosach. - Proszę?- błagam. Wzdycha i ściąga rękawiczki.
- Masz.- mówi i podaje mi je. Nakładam je i rozwiązuję włosy. Rękawice wydają dziwny odgłos gdy poruszam palcami. Spoglądam na swoje niebieskie włosy. Farbowałam je z szacunku do mojej mamy. Jej ulubionym kolorem był niebieski. Kiedy miałam 12 lat zabierała mnie na plaże, każdego dnia, co roku oglądaliśmy ciemno niebieskie fale, a  w zimę wpatrywaliśmy się w lód. Zabierała mnie na ten obszar i patrzyliśmy w niebo, a chmury wyglądały jak obiekty.
- Zrobisz to kurwa czy nie?- słyszę. Wyrywam się z mojego snu i kiwam głową. Podchodzę do lustra i wpatruję się w moje włosy, aby zapamiętać jak najwięcej mogę. Mam nadzieję, że czerwony nie utrzyma się długo. Może mój tata przyjdzie za pół godziny? Lub mniej. Śmieje się wewnętrznie z moje żartu. Otwieram butelkę z farbą i wylewam ją na rękę. Biorę pęk włosów i wcieram w nie farbę.

***

Spoglądam na skończone moje czerwone włosy. Jest solidny i wygląda ładnie, ale nie czuję się sobą. Powoduje, ze wyglądam jak pankowe dziecko. Potrzebuję jeszcze kolczyków i tatuaży, i mogę dopasować się do gangu Louis'a.
- Nie jest źle.- mówi Louis. Spoglądam na niego upiornie. To jest najbliższa rzecz do komplementu jaki mi powiedział. Zauważa to i gapi się na mnie.- ale widzę to lepiej- dodaje. Dotykam moich włosów.
- Która godzina?- pytam.
- 9.- odpowiada. Kiwam głową i ziewnięcie wydostaje się z moich ust.
- Zmęczona?- pyta. To masz robić kiedy jesteś zmęczony, myślę o sobie, ale kiwam tylko głową.
- Zgadnij gdzie będziesz spać.- mówi z głupim uśmiechem. On wie coś czego ja nie.
- Piwnica?- pytam.
- Lepiej.- odpowiada.
- Na kanapie?- miejmy nadzieję. Śmieje się.
- Lepiej.-powtarza.
- Moim pokoju?- pytam, ale wiem, że tak nie będzie. Zastanawia się przez chwilę.
- Nie i tak.- odpowiada. Spoglądam na niego upiornie.- Będziesz spała w moi m pokoju.- mówi, a moje oczy poszerzają się.
- N-nie! Piwnica jest dobra!- śmieje się oschle.
- Zbyt źle..- mówi. Pofarbować moje włosy mogłam, ale spać  z poszukiwanym o morderstwo, porwanie, gwałt i kradzież z napadem, zdecydowanie nie!Pozwalam, aby moja głowa zwisała w dół. Nie spałam w jednym łóżku kogoś od 15 lat.
- Piwnica brzmi całkiem nieźle..- mówię.
- Zbyt. Źle.- warczy. Kiwam głową i wzdycham. - chodź.- mówi i łapie mnie za ramię. Zostawia pudełko i barwnik w umywalce. Prowadzi mnie do pokoju położonego dalej od pozostałych. Moje oczy poszerzają się. Wchodzi do pokoju. Jego pokój jest pokryty krwią! To jakiś żart! Jest właściwie czysty, cichy i ma poprzyklejane plakaty na ścianach. Idzie do swojej garderoby przez jakieś rzeczy, Bierze coś, a ja podchodzę do jego łóżka. Siadam, a jego łózko jest zaskakująco wygodne. Moje oczy blokują się na chwilę. Sięgam do głowy i ściągam z niej coś. Spoglądam na to i widzę koszulkę. Spoglądam na niego zmieszana, a on na mnie znudzony.
- Załóż to.- mówi patrząc na mnie. Spoglądam na niego szerokimi oczami.- na co czekasz?- pyta.
- Nie zamierzasz się odwrócić?- szepczę. Na jego ustach pojawia się głupi uśmiech.
- Nie.- odpowiada. Wzruszam ramionami i po prostu siadam. Gapi się na mnie.- Załóż.To.- syczy. Przełykam ślinę i robię co mi kazał. Ściągam sweter, który mi dał i nakładam koszulkę na ubrania. Uśmiecham się wewnętrznie do siebie.- Ściągnij też resztę ubrań.Do moich oczu napływają zły. Ściągam stanik gdy ktoś woła imię Louis'a. Wyślę podziękowania dla Boga.
- Czego?!- krzyczy.
- Mamy problem, zejdź tu!- ktoś odkrzykuje. Stęka i wychodzi z pokoju spoglądając na mnie. Szybko ściągam ubrania, która dał mi Liam i nakładam koszulkę na moje ciała za nim Louis otwiera drzwi. Idzie prosto do swojej garderoby w spodniach, ale bez koszulki. Aw, on chodzi spać bez koszulki?Czekam aż opuści pokoju gdy się przebierze. Spoglądam na niego gdy ściąga swoje spodnie. Moje oczy rozszerzają się i spuszczam wzrok na swoje ręce.
- Dlaczego zakrywasz swoje oczy?- pyta.
- Przebierasz się.- szepczę. Śmieje się i czuję jak łóżko koło mnie się zapada. Podnoszę wzrok, aby spojrzeć na Louis'a. Jest w samej koszulce. Ponownie spuszczam wzrok.
- Dlaczego teraz zamykasz oczy?- pyta znudzony.
- Nie masz koszulki.- mówię cicho. Śmieje się ponownie i nie rusza się po koszulkę.- Nie idziesz nałożyć koszulki?- pytam.
- Nie.- odpowiada Jęczę i po woli odsuwam ręce od mojej twarzy. Nie spoglądam na Louis'a. Odwracam się i wtulam się w pościel. Zamykam oczy, a po chwili zasypiam.



Louis Tomlinson oznacza: aroganckie szarpnięcia, uciekiniera, zabójce i porywacza. Powinnam go nienawidzić, ale nie. Fakt. Kocham go ~ Briana. 




Hej. Jak mówiłam, rozdział się właśnie pojawił. Proszę czytajcie i komentujcie, czy to takie trudne? Czy ja tak wiele wymagam? Następny rozdział w piątek. 

1 komentarz:

  1. Też mam czerwone włosy hah :D
    Ach, nie rozumiem jej zachowania, ja jakbym była sama z Louisem w jednym pokoju to od razu bym sie na niego rzuciła XDD Nie ważne czy byłby przestępcą czy też nie :D Aww.. Kocham to opowiadanie i czekam na następny rozdział ;**

    Zapraszam do siebie:
    http://storyofmelifeonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń